Czy wiecie, jaki jest nowy wyznacznik męskości? Duży… trawnik. Im większy, tym lepszy. Żartuję? Ani trochę. Zauważyłam to, gdy trzej znajomi mężczyźni wyjęli komórki i porównywali zdjęcia swoich trawników.
Wiem, że wielkość i uroda trawnika świadczy o mężczyźnie lepiej, niż jego samochód. Zresztą samochody – to dobre dla singli! Żonaty mężczyzna chlubi się wypielęgnowanym trawnikiem, którego dogląda w każdy weekend.
A jest czym się chlubić. "Twój trawnik świadczy o Tobie" – Przede wszystkim zaświadcza, że jesteś człowiekiem zamożnym, gdyż masz trawnik. Po drugie pokazuje, że jesteś człowiekiem odpowiedzialnym, solidnym i pracowitym, bo praca przy trawniku to niekończąca się weekendowa katorga – koszenie, grabinie, ugniatanie, napowietrzanie, pielenie, nawożenie, dosiewanie. To sztuczne nawozy, by odżywić wyjałowioną monokulturą ziemię i pestycydy wylewane na uporczywe chwasty. To ogromne ilości wody potrzebna do codziennego nawadniania trawnika w upały.
Kult trawnika
Moda na trawniki przyszła do nas z Ameryki Północnej, gdzie od lat mieszkańcy przedmieść prześcigają się w trawnikowej rywalizacji. Równe rzędy domków z identycznymi, wypielęgnowanymi trawnikami to widok znany z każdego amerykańskiego filmu.
Coś jednak się zmienia. Amerykanie i Kanadyjczycy "poszli po rozum do głowy" i masowo rezygnują z trawników. Powodów do zmiany jest mnóstwo. Ludzie zaczynają myśleć o ekologii – nie chcą pestycydów i marnowania takich ilości wody. Marzą o własnych warzywach i owocach na naturalnych nawozach, rezygnują z weekendowej harówki i odpuszczają sąsiedzką rywalizację.
Warzywa zamiast trawy
Nie jest łatwo – w wielu miejscach pionierzy nowego ruchu są traktowani jak szaleńcy, którzy chcą obniżyć standard mieszkalny całej dzielnicy. Lokalne prawo często szczegółowo określa jak ma wyglądać otoczenie domku jednorodzinnego. W wielu przypadkach doprecyzowana jest nawet wysokość trawy. A tu nagle – warzywa!
Państwo Michel Beauchamp i Josée Landry z Drummondville w Quebecu (Kanada) bronią swojego ogrodu warzywnego. Zasady przyjęte w miasteczku określają, że warzywa nie mogą zajmować więcej niż 30% ogrodu. Małżeństwo ma zlikwidować swój ogród, w przeciwnym razie będzie płacić grzywnę w wysokości 300$ dziennie. Międzynarodowa społeczność pisze petycje do urzędu miasta Drummondville, by zmienić utrudniające ludziom życie zasady.
W Ameryce i Kanadzie kończy się kult trawnika. Ludzie zaczynają wracać po rozum do głowy i zmieniają trawniki na inny rodzaj ogrodu, który nie tylko nie wymaga takiego nakładu pracy, ale także przynosi warzywne lub/i owocowe plony. Nie chcesz uprawiać własnych warzyw? Nie musisz. Evelyn Hadden w książce "Beautiful No-Mow Yards: 50 Amazing Lawn Alternatives" pokazuje 50 najróżniejszych pomysłów na ogródek bez trawnika.
Nadchodzą zmiany
I kiedy w Ameryce na dobre zaczyna się odwrót od trawnikowego szaleństwa – u nas osiąga ono apogeum. Jednak są już pewne zwiastuny nadchodzących zmian. Otóż znajome ukraińskie małżeństwo właśnie zapowiedziało likwidację grządek warzywnych w swoim ogrodzie i założenie trawnika. Kupują także kilka wysokich tuj – żeby w ich ogrodzie na Ukrainie było tak pięknie, jak w polskich ogrodach. Hurra!
Każda moda przychodzi do nas z Zachodu, a później odchodzi na Wschód. Jeżeli trawniki i równe rzędy tuj jadą już na Ukrainę to znak, że do nas niedługo przyjdzie moda na naturalne ogrody i grządki warzywne.