„Slow fashion” to zwrot trudny do przetłumaczenia, ale mniej więcej jest to rozsądny, sentymentalny stosunek do ubrań i zakupy z głową. Niedawno oglądałam zdjęcia młodej dziewczyny i jej koleżanek. Zauważyłam, że wszystkie wyglądały tak samo pod względem ubrania… Bo taki teraz jest trend. Jeśli nosi się rurki to się je nosi i koniec. Kiedy jest wyprzedaż to trzeba kupić, bo jest okazja.
Ubrania można uszyć, przerobić z innych, zrobić na drutach albo szydełku, kupić tanio w sklepach z używaną odzieżą. Ale po co, skoro teraz tyle wyprzedaży i można nabyć czwarty czarny golf, piąte dżinsy i cztery płaszczyki? Pamiętajmy tylko, że tu ubrania są produkowane. Przez ludzi. Bardzo często pracujących w okropnych warunkach, za niską stawkę. Poza tym, żeby je uszyć zużywa się ogromne ilości prądu, wody i chemicznych barwników – szkodliwych. Wato o tym pomyśleć, zanim kupimy ubranie, w którym wyjdziemy raz, które do niczego nam nie pasuje, ale uwydatnia niedoskonałości naszej figury. Zakupy są przyjemne zwłaszcza, gdy kupujemy ubrania. A żeby były jeszcze przyjemniejsze, to powinny być rozsądne.
Kilka zasad slow fashion
- Przypomnij sobie, jakie masz ubrania i zestaw je w myślach z planowanym zakupem, żeby w domu nie okazało się, że „ta bluzka nie pasuje do żadnych spodni, a apaszkę to jednak dam mamie”.
- Nie kupuj rzeczy, które nie pasują do twojego stylu.
- Zastanów się, czy dane ubranie jest odpowiednie dla twojej figury.
- Odrzuć ciuszki w kolorach, kórych nie lubisz.
- Kupuj ubrania, w których jest ci wygodnie.
Można też robić zakupy w sklepach z używaną odzieżą, które to mają następujące plusy:
- Ubrania są tanie.
- Jeśli wyjdziesz w ciuszku na drugi dzień, to nie będzie w niego ubrana połowa miasta.
- Stroje są już kilka razu prane i pozbawione świeżych barwników.
- Poza tym, takie zakupy dają satysfakcję – często za grosze można upolować ładne, dobrej jakości albo jakiejś ulubionej firmy ubranie.
Wymień, odkup, zrób
Jeśli ktoś potrafi to może zrobić ubranie sam. Chwała tym, którzy przerabiają i robią na drutach, ja niestety nie posiadam takich zdolności, ale jestem mistrzynią naszywania aplikacji w miejscach plam i dziurek na szmatkach córki. Jeśli chodzi o dziecięce wdzianka, to warto kupować je na serwisach aukcyjnych czy w sklepach z używanymi ubraniami.
Dzieci rosną szybko i nie opłaca się wydawać pieniędzy na sweterek, który za parę miesięcy będzie za mały. Ja na szczęście wiele ubrań dostałam. Lubię jak córcia ma ciuszek, w którym chodziła wnuczka jednej dziewczyny z pracy i córka drugiej – już trzecie dziecko ma takie fajne wdzianko, a ja przekażę je dalej. A moje ciuchy, w których nie chodzę przekazuję do Caritasu. U nas to proste, bo co jakiś czas dostajemy ulotkę i worek z prośbą o ubrania, buty, pościel i zabawki. Zachęcam do przekazywania ubrań potrzebującym i przemyślenia, czy oby to wszystko jest nam potrzebne. Ja uważam, że jeśli w danym roku nie ubrałam jakiegoś ciuszka, to pora się z nim rozstać.
Rozsądne zakupy
Oczywiście nie namawiam was do chodzenia w worku na ziemniaki i sama nie mam zamiaru, ale myślę, że dam rady wyjść na ulicę w tym, co posiadam. Czasem udaję się na zakupy nowych ubrań, ostatnio nie mogłam oprzeć się spódnicy i sukience w wakacje. Oczywiście najpierw pomyślałam, czy taki kolor spódnicy będzie pasował do jakiejś bluzki, a że pasował do trzech to kupiłam. Myślę, że warto odwiedzać sklepu odzieżowe kupując „z głową.”