Epidemia otyłości jest faktem. Podaje się wiele przyczyn szybkiego tycia w różnych grupach wiekowych. Mówi się o niestosowaniu racjonalnej diety, o marnej jakości tzw. śmieciowej żywności, o nieutrzymywaniu regularności w spożywaniu posiłków – i to wszystko prawda. Jest jednak jeszcze jedna bardzo istotna przyczyna tycia – to stres. Dlaczego próbujemy sobie z nim radzić za pomocą… jedzenia?
Istnieje kilka teorii, które wskazują na przyczynę tego zjawiska, dotyczącego wielu z nas. Jedna z nich mówi, że poczucie sytości daje efekt tożsamy z odczuwaniem wysokiego poziomu bezpieczeństwa. Może to być pewnego rodzaju atawizm – zarówno stan komfortu wynikający z zadowalającego funkcjonowania (tu i teraz) organizmu, co pozwala na sprawniejsze wykonywanie różnych aktywności, jak i chęć gromadzenia „zapasów” na przyszłość. To wszystko… niestety – wiąże się z sukcesywnym przybywaniem na wadze.
Czym jest stres?
Na pewno w przypadku tego niechcianego stanu (szczególnie, jeśli jest permanentny i spowodowany wieloma czynnikami) możemy mówić o braku pewnej bardzo istotnej wartości – poczucia bezpieczeństwa. I tu koło się zamyka. Próbując szybko wyeliminować spowodowany stresem niekorzystny stan emocjonalny stosujemy metodę prostą, szybką i skuteczną… ale tylko na chwilę – zajadamy stres jedzeniem, które jest wysokokaloryczne, ma wysoki indeks glikemiczny, obfituje w węglowodany proste, co powoduje szybkie wydzielanie się glukozy, która równie ekspresowo – i niestety chwilowo – odżywia mózg, dając nam złudne poczucie komfortu.
KURSY ONLINE:
8 razy O
Program stworzony do walki ze stresem
Sprawdź!
To jednak wystarczy, żeby od stresu do stresu, od porcji jedzenia do następnej – nie tylko nie eliminować stresu, ale dodawać sobie kolejnych kilogramów… i następnych powodów do niezadowolenia… i stresowania się.
Jeśli do powyższych czynników dodamy kolejny, z którego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, również mający wiele wspólnego z najwcześniejszym okresem życia – podświadome łączenie jedzenia z bliskością matki – wówczas zdamy sobie sprawę, z jak złożonym problemem natury psychofizycznej mamy do czynienia.
Co zrobić, żeby na trwałe pozbyć się niekorzystnego związku: stresu i jedzenia?
Żadna droga na skróty – podobnie jak w przypadku stosowania diet-cud – nie przyniesie pożądanego rezultatu. Ani nie schudniemy, ani nie będziemy się mniej stresować, jeśli nie zdamy sobie sprawy z istoty problemu – przyczyny zbyt częstego podjadania i zajadania się (zazwyczaj niezdrowymi przekąskami – słodyczami, chipsami itp.).
Tą praprzyczyną bardzo często jest pozostawanie w stanie permanentnego stresu – co jest jednym z największych problemów współczesnego człowieka. Istnieje wiele racjonalnych metod radzenia sobie ze stresem, niestety – nie przynoszą one tak natychmiastowych (i jednocześnie złudnych skutków) – jak np. słodycze.
Aby dać im szansę na zadziałanie, konieczne jest wyposażenie się w sporą dozę motywacji i samozaparcia tak, aby doprowadzić do zmiany różnych, niezdrowych nawyków życiowych na te, które wspierają naszą kondycję, zarówno fizyczną, jak i psychiczną.
Doskonałym „antydepresantem” jest np. ruch. Zaaplikowanie sobie codziennej dawki spaceru – to już krok we właściwym kierunku. Nie mówimy tu np. o konieczności wygospodarowania kilku godzin w rozkładzie dnia, wystarczy kilkadzieścia minut (szczególnie, jeśli będziemy chodzić bardziej „świadomie” – tzn. z odpowiednią dynamiką, świetnie byłoby też przynajmniej od czasu do czasu „przejść” na chodzenie z kijkami Nordic Walking).
Dodatkowego wsparcia w wypracowywaniu nawyku spacerowania mógłby nam udzielić kolejny, wyjątkowy pod każdym względem „antydepresant” w osobie… psa. To oczywiste, że decydując się na to, by pies z nami zamieszkał, będziemy tym samym „zmuszeni” do jego wyprowadzania. Abstrahując od tego obowiązku – korzyści z „posiadania” zwierząt w domu jest o wiele więcej. Jak wykazują liczne badania – zarówno obecność psa czy kota, wpływa pozytywnie na nastrój i zdrowie.
Wypracuj zdrowe nawyki żywieniowe
Bardzo istotnym elementem wdrażania programu: „Nie zajadam stresu” jest wypracowanie zdrowych nawyków żywieniowych. Wbrew pozorom, nie jest to zadanie trudne – wystarczy konsekwencja na co dzień.
Co to oznacza? Przede wszystkim – pięć, niewielkich i pełnowartościowych posiłków dziennie (bogatych w węglowodany złożone, białko, zdrowe tłuszcze, błonnik, mikroelementy i witaminy). Taki sposób żywienia pozwala na stały dopływ glukozy do mózgu, a co za tym idzie – dobre odżywienie najważniejszego organu organizmu, co przejawia się w dobrym samopoczuciu i odpowiedniej dozie energii, niezbędnej m.in. do radzenia sobie ze stresem.
Autor: Elżbieta Ogrodna, wygodnadieta.pl