Termofory nie odeszły do przeszłości… nadal nas grzeją w chłodne wieczory. Jeden nawet uratował mi życie oddając swoje ciepło, gdy zmożona chorobą trzęsłam się z zimna. Dlaczego warto mieć w domu termofor? Czy tylko po to, by móc się rozgrzać?
Dzisiejsze termofory miewają bardzo atrakcyjne "twarze" i często przypominają małe dzieła sztuki – nie dość, że są pomocne przy wielu dolegliwościach – to jeszcze "ubrane" w pomysłowe wdzianka, mogą również pełnić rolę zabawek dla dzieci. Twórcy nadają im formy pluszaków, poduszek, mój zaś dumnie nosi zabawny, różowy golf…
Zwykle pokrowiec wykonany jest z tkaniny – wkład zaś, to specjalny pojemnik z gumy, do którego wlewa się gorącą wodę. (Po wlaniu wrzątku, trzeba bardzo dokładnie zakręcić zakrętkę, żeby się nie poparzyć niechcący).
fot. IndustrialDesignStudio/pakamera.pl
Dla tych, którzy czują się bezpieczniej z dala od gorącej wody, dla dzieci – dostępne są termofory tzw. suche, gdzie jako wkład umieszcza się pestki wiśni. Paczuszkę z pestkami nagrzewa się np. w piekarniku, mikrofalówce, na kaloryferze, a następnie wkłada do pokrowca.
fot. nikoPL/DaWanda.pl
Termofor będzie przydatny jako kompres:
- na zimno – na opuchliznę, stłuczenia itp. (należy go umieścić w zamrażarce na ok. godz. przed użyciem)
- na ciepło – rozgrzewa, pomaga dzieciom przy kolce, wzdęciach, bywa również pomocny przy łagodzeniu bólów menstruacyjnych, stawów, mięśni, reumatycznych.
Warto pamiętać również o tym, że oprócz funkcji "dla zdrowia" – termofor może służyć do zabawy (zadbajmy o bezpieczeństwo dzieci) szczególnie, jeśli wygląda tak:
fot. leluko/pakamera.pl