W jednej ręce łyżka, w drugiej komórka. Przed nosem zabawka, a nieco dalej telewizyjne reklamy. Umiejętność wykonywania kilku czynności równocześnie może być bardzo przydatna, ale potrafi też osłabiać koncentrację i powodować, że żadnej rzeczy nie zrobimy do końca. Przekonujemy, że mniej bodźców wcale nie oznacza gorszych możliwości.

O trudnościach w koncentracji dzieci mówią dzisiaj nauczyciele, specjaliści i rodzice, przed którymi pojawiają się nowe wyzwania wychowawcze, obce starszym pokoleniom. Współczesne dzieci od małego rosną otoczone mnóstwem gadżetów, dostępem do nowych technologii, zasypywane rozmaitymi informacjami, bombardowane obrazami i dźwiękami. Ma to swoje plusy, niesie wiele korzyści, pozwala robić rzeczy, o których ich rodzice mogli tylko pomarzyć w swoim dzieciństwie, pomaga rozwijać różne umiejętności. Równocześnie często pojawiają się dylematy, wątpliwości i pytania pełne troski.

– Moje córka non stop korzysta ze smartfona. Ściąga kolejne aplikacje, z portalu społecznościowego praktycznie się nie wylogowywuje. Sprzątając pokój, czytając książkę, jadąc tramwajem, oglądając telewizję – cały czas ma podgląd na świat wirtualny i przerywa pozostałe czynności, żeby być aktywną w sieci. Fizycznie jest obecna, ale widać, że myślami ciągle jest gdzieś indziej – opowiada Iwona, nasza czytelniczka.

KURSY ONLINE:
samodzielne-rodzicielstwoZrelaksowana Mama
Jasna, zwarta, praktyczna, mądra i nowoczesna pomoc w wychowaniu dzieci
Sprawdź!

To rozterki i niepokoje bliskie wielu innym rodzicom. Jak często pozwalać na korzystanie z telefonu? A może w ogóle zakazać? Czy inwestując w tablet utrudniam dziecku rozwijanie zdolności koncentracji, czy wręcz odwrotnie? Czy gorsze oceny to wynik siedzenia przed grami komputerowymi? Specjaliści radzą, żeby nie demonizować technologii, ale też nie lekceważyć zagrożeń i zachwianych proporcji między funkcjonowaniem w sieci a poza nią.

– Pamiętajmy, że nie jest dobre uniemożliwianie dziecku korzystania z nowych technologii, takich jak laptop, tablet, smartfon, ponieważ jest to istotna część współczesnego świata. Ważne, aby nasze dziecko miało kompetencje potrzebne do korzystania z tych urządzeń. Wszystko musi jednak odbywać się tak, aby nie kolidowało z obowiązkami dziecka, nie było przyczyną przemęczenia, przeciążenia bodźcami, bo to w efekcie może negatywnie wpływać na możliwości koncentracji dziecka – podkreśla Aleksandra Brzezińska, psycholog z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej.

Wielozadaniowość – przykład idzie z góry

Z nowymi technologiami wiąże się również nowe zjawisko: wielozadaniowość. Teoretycznie pozwala intensywnie wykorzystywać czas i wypełniać go różnymi czynnościami. W praktyce jednak potrafi osłabiać efektywność.

Wielozadaniowość - multitasking– Równoczesne wykonywanie dwóch lub kilku czynności wpływa ogólnie niekorzystnie. Dziecko może popełniać większą ilość błędów, ponieważ rozprasza swoją uwagę. Najlepszym sposobem jest skupienie uwagi na jednym działaniu – pomaga to w lepszym zapamiętywaniu, szybszym wykonaniu tego zadania. Robiąc kilka rzeczy jednocześnie może uczeń uczy się więcej, ale niestety nie efektywniej. Wielu pedagogów i psychologów uważa wielozadaniowość za przyczynę trudności w nauce – mówi Ewa Bochenek, psycholog i doradca zawodowy.

Wielozadaniowość może mieć wpływ nie tylko na sferę szkolną, ale również rodzinną, międzyludzką. Jak zauważa nasza rozmówczyni, dorośli często uczą dzieci takich zachowań, jak na przykład równoczesne oglądanie telewizji i prowadzenie rozmowy.

– Ma to niekorzystny wpływ na rozwój społeczny dzieci, które nie uczą się umiejętności słuchania innych, prowadzenia rozmowy itp. Ważne jest więc dbanie o relacje z innymi, budowanie dobrej atmosfery, co może się przejawiać w najzwyklejszych, domowych czynnościach. Na przykład, jak jedzenie obiadu, to z rodziną, a nie równoczesne załatwienia spraw przez telefon. Dziecko obserwując zachowania rodziców może zacząć zachowywać się podobnie. Na przykład staje się bardziej zainteresowane facebookiem niż prawdziwą rozmową – tłumaczy Ewa Bochenek.

Nie bez znaczenia są też zmiany społeczne i konsumpcjonizm.

Jak zauważa psycholog, w dzisiejszych czasach dzieci nie mają szans na nudzenie się, bo zawsze są czymś zajęte, bombardowane przeróżnymi bodźcami, często nie mogą się zdecydować, którą zabawkę wziąć do ręki, w którą stronę spojrzeć, gdyż wokół tak wiele atrakcji. – Dlatego też spadają ich możliwości w zakresie utrzymania koncentracji uwagi. Badania naukowe i doniesienia medialne pokazują, że na przestrzeni lat zmalała zdolność koncentracji u dzieci – zaznacza Ewa Bochenek.

Podobne spostrzeżenie można też usłyszeć wśród nauczycieli. Szybko się nużą, mają problem ze słuchaniem siebie nawzajem, są niecierpliwe, wchodzą w zdanie, trudno skupić ich uwagę – takie określenia padają z ust osób pracujących z dziećmi w szkołach podstawowych.

– Mam wrażenie, że kilkanaście lat temu dzieci nie były tak pobudzone. Współcześni uczniowie są bardziej ruchliwi, hałaśliwi, jeśli coś chcą, to szybko, już teraz. Trudno ich wyciszyć – opowiada Anna, prowadząca klasę 7-latków.

Potrzebny kompromis

O wpływie technologii i wielozadaniowości na dzieci rozprawia coraz więcej specjalistów i naukowców na całym świecie. Mnożą się dowody, że odpowiedni rodzaj technologii w odpowiednich dawkach może mieć korzystny wpływ na dzieci – pisze dziennikarz Carl Honoré w swoim bestsellerze "Pod presją". Zaburzenie proporcji może mieć jednak negatywne skutki i rodzić problemy. "Pod presją" pokazuje obraz współczesnego dzieciństwa, ale też cały wachlarz wyzwań, które stoją przed dzisiejszymi rodzicami oraz trudności, wątpliwości, jakich nie było dawniej.

Autor powołuje się m.in. na badania, które wykazują, że mózg ludzki potrzebuje odpoczynku, chwili spokoju, dzięki czemu może przetwarzać, zachowywać informacje. Niekończące się przeskakiwanie z kanału na kanał, surfowanie po sieci i uruchamianie komunikatorów często staje na przeszkodzie powolniejszej sztuce zgłębiania tematu, skupiania się na jakiejś argumentacji na tyle, żeby odkryć jej niuanse i zawiłości – czytamy w "Pod presją". W książce można znaleźć sugestie, jak odzwyczajać dziecko od wielozadaniowości, opisy, jak radzą sobie inni rodzice. Przykładowo, sprawdzić może się ograniczenie ilości programów w komputerze, z którego kilkunastoletnie dziecko korzysta podczas odrabiania zadania domowego. Internet służy mu jedynie do szukania informacji przydatnych do lekcji, ale wyłączona jest w tym czasie poczta elektroniczna albo komunikatory.

Okazuje się bowiem, że wielozadaniowość niekoniecznie może dawać pozytywne rezultaty. Choć towarzyszy nam ciągle, jest mocno skorelowana ze współczesnym trybem życia, to jednak niesie ze sobą ryzyko. Jak tłumaczy autor "Pod presją", przeskakując z jednego zadania do drugiego popełnia się więcej błędów i zużywa więcej czasu niż gdybyśmy jedną rzecz skończyli i rozpoczęli kolejną.

Może dlatego wypracowanie z historii zajmuje waszej nastoletniej córce dwie godziny zamiast jednej lub mniej – pisze Carl Honoré. W swojej książce powołuje się również na badania naukowe i uwarunkowania biologiczne ograniczające wielozadaniowość. Równoczesne wykonywanie skomplikowanych zadań może być bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Powód? Bariera neurologiczna. Jeśli nawet wykonujemy automatycznie, bez zastanowienia, proste, lekkie czynności, to i tak nasz mózg musi włożyć wysiłek w przestawienie się z jednej czynności na drugą.

 

Autor: Katarzyna Klimek-Michno
Źródło: MiastoDzieci.pl