Rodzicielstwo obrosło w wiele mitów i ciągle pojawiają się nowe. Niestety nie pomagają one ani rodzicom, ani dzieciom. Odrzućcie iluzje! Nie warto się w nich zatapiać! Spójrzcie z mądrością i miłością zarówno na wasze dziecko, jak i na możliwość pojawienia się w waszym życiu maluszka!
Często wierzymy w mity (i nie tylko te związane z rodzicielstwem), ponieważ wszyscy wokół nam je powtarzają. W zależności od środowiska w jakim żyjemy, mogą być one bardzo różne, czasem wręcz pozbawione logiki. Nasze doświadczenia życiowe oraz postawy osób z naszego otoczenia mają tu ogromne znaczenie. Jeśli nasze dzieciństwo było nieszczęśliwe, pełne goryczy lub też nasi rodzice swoje rodzicielstwo negatywnie odbierali – to wszystko w jakiś sposób się na nas odcisnęło.
Niejednokrotnie ślepo wierzymy w jakiś mit tylko dlatego, że nigdy nie było okazji się przekonać, że niewiele ma on wspólnego z prawdą. W takiej sytuacji przydatne są szkolenia pomagające nam poznać samych siebie, czy nawet rozmowa z psychologiem/terapia. Daje to możliwość przyjrzenia się swoim przekonaniom odnośnie rodzicielstwa, oraz pozbycia się tych negatywnych i bezpodstawnych.
Rodzicielskie mity
Mitów odnośnie rodzicielstwa jest wiele – to tylko kilka z nich:
Różowe niemowlę z miną aniołka śpiące w kołysce… brzmi muzyka z pozytywki. Rodzice wypoczęci, uśmiechnięci, sielanka… i tak przez kolejne lata. Maluch tylko staje się coraz większy, a kołyskę zastępuje śliczny dziecięcy pokoik. Tak wiele par wyobraża sobie rodzicielstwo. Snują wizje idealnego dziecka – zawsze grzecznego, miłego, spokojnego, którego wychowanie nie niesie ze sobą żadnych problemów, a jedynie sprawa, że życie rodzica staje się piękniejsze i takie „pełne”. Niestety jest to mit, który zarówno dzieciom, jak rodzicom przysparza wielu cierpień. W znacznej mierze przejawia się tu egoizm, brak dojrzałości dwóch dorosłych osób, które postrzegają dziecko w kategorii kolejnego gadżetu mającego zwiększyć ich poczucie szczęścia.
Nastawiając się na cukierkowe rodzicielstwo, mama i tata często przeżywają później szok – okazuje się „nagle”, że np. dziecko ma kolkę, ciągle płacze i nie ma mowy, żeby był czas na odpoczynek. Pieluchy same się nie zmieniają, dziecięce ubranka wymagają prania, a z niemowlakiem nie można pójść na nocną imprezę. Stres rośnie, podobnie jak poczucie zawodu, oszukania, zagubienia. Proza życia jest zupełnie inna, niż się nastawiali. Pojawiają się kłótnie między rodzicami, dziecko zaś często bywa postrzegane, jako „winowajca” obniżenia się jakości ich życia, a w skrajnych przypadkach nawet „przyczyna” rozpadu związku.
KURSY ONLINE:
Samotne Rodzicielstwo
Praktyczne wsparcie dla rodziców samotnie wychowujących dzieci
Sprawdź!
Rodzicielstwo to katorga
Kolejny mit, który jest dziś dość popularny wśród osób zastanawiających się nad posiadaniem potomstwa (przeciwstawny do wymienionego powyżej). Na dziecko patrzy się głównie jak na koszt, problem, wyrzeczenie, zniewolenie, żeby nie powiedzieć kulę u nogi. W dużej mierze ma na to wpływ zła sytuacja ekonomiczna w naszym kraju, problemy z pracą, mieszkaniem itp. Z drugiej zaś strony jest w nas pewnego rodzaju egoizm, nastawienie na wygodę.
Pojawia się pytanie – „Dlaczego miałabym kupić pieluchy, zamiast wydać na fryzjera? Dlaczego mam sobie odmawiać czegoś na rzecz dziecka? Po co sobie będę utrudniać życie”. Media lansują konsumpcjonizm: „mieć coraz więcej, coraz lepiej, pracować dużo i na coraz lepszych stanowiskach; robisz karierę – jesteś coś wart”. Jak w tym wszystkim się odnaleźć, by nie traktować dziecka jak balastu? Można i wiele osób to udowadnia, ciesząc się rodzicielstwem i jednocześnie życiem – trzeba tylko odrzucić na bok mity, uprzedzenia i przemyśleć swoją sytuację. Przeanalizować priorytety, cele i wartości – zobaczyć siebie za 10, 20 lat z dzieckiem i bez dziecka… Grunt to podjąć decyzję świadomie i jednocześnie zdając sobie sprawę nie tylko z odpowiedzialności, jaką rodzicielstwo ze sobą niesie, ale również z tego, jak wiele dobrego wnosi ono w życie rodziców.
- Rodzicielstwo lekiem dla związku
Wiele razy daje się słyszeć – „Pojawi się dziecko, to scementuje nasz związek”. Są osoby, które ślepo wierzą, że pojawienie się dziecka na świecie jest najlepszym lekiem na alkoholizm partnera, na jego wybuchowy charakter, na brak porozumienia w rodzinie.
Szczególnie kobiety często dochodzą do tragicznych w skutkach wniosków – „Dziecko zatrzyma go w domu, przy mnie, nie będzie mógł odejść do tamtej”. Kto najbardziej cierpi na tym micie? Oczywiście dziecko, które jest postrzegane, jako „złoty lek”. Nie jest przyjmowane na tym świecie z miłością, tylko z egoistyczną nadzieją, że „lek” zadziała. Pojawia się i trafia od razu w sam środek rodzicielskiej burzy, w awantury, trzaskanie drzwiami. Później on czy ona dochodzi do wniosku, że tak żyć się nie da… i odchodzi. W innym przypadku trwają ze sobą „związani” dzieckiem… Happy end-ów nie ma zbyt wiele.
Miejmy w sobie na tyle odpowiedzialności, by mitu tego nie traktować jak deski ratunku dla naszego związku – dziecko nie jest zabawką, ma prawo do miłości, do poczucia bezpieczeństwa. Dorośli powinni sami rozwiązywać swoje problemy – jeśli mieszają w to dzieci, zwykle efektem będzie poraniony dorosły człowiek, który z takiego dziecka wyrośnie.
- Rodzicielstwo to rezygnacja z siebie
Dziecko potrzebuje czasu, uwagi, miłości. Wymaga też ubrań, kosmetyków, jedzenia i leków. Patrząc przez pryzmat tego, wiele osób zaczyna myśleć o nim jako kimś, kto odbierze im wszystko – większe wydatki, mniej czasu, koniec przyjemności, hobby, pasji (bo przecież dobry rodzic na pierwszym miejscu „powinien” stawiać potomka).
KURSY ONLINE:
Zrelaksowana Mama
Jasna, zwarta, praktyczna, mądra i nowoczesna pomoc w wychowaniu dzieci
Sprawdź!
To kolejny mit, który sprawia, że niektórzy niechętnie patrzą na posiadanie dzieci, a jeszcze inni, wychowują je na egoistów, sami przy tym popadając we frustrację. Dziecko wiele zmienia w życiu rodzica, trzeba jednak mądrze do tego podejść. Często pojawia się konieczność rezygnacji z czegoś (np. z pracy na kilka miesięcy, z ukochanych gór na czas ciąży) – w żadnym bądź razie nie powinna być to jednak rezygnacja z siebie. Jeśli w sercu uznamy, że dla dziecka zrezygnowaliśmy z siebie (z tego, co było i nadal stanowi dla nas wartość) pojawi się gorycz, żal i wyrzuty „Poświeciłam/poświęciłem się dla ciebie, a ty mi tak odpłacasz?” Człowiek przeżywając swoje rodzicielstwo powinien starać się podejmować świadomie decyzje i jednocześnie tak, by były one zgodne z jego systemem wartości. Zamiast ubolewać nad koniecznością rezygnacji z wycieczek rowerowych – warto wyobrazić sobie dziecko, które podróżuje na tylnim siodełku rodzicielskiego roweru. Spójrzmy na dziecko nie jak na koniec nas, ale początek nas zupełnie nowych, z nowymi możliwościami i szansami… Dziecko zwykle niczego nie przekreśla, to my sami wielokrotnie siebie skreślamy ze strachu, braku wiary w swoje możliwości (lub dlatego, że wierzymy w mity).
Może niektórym z was wyda się to zaskakujące – jednak są rodzice, którzy tak ślepo wierzą w jakąś cudowną książkę o rodzicielstwie, że aż przybiera to wymiar szaleństwa.
Media nie pozostają tu bez winy, wpierają nam bowiem komunikat – „Jak nie postąpisz wedle zasad z tego czy innego poradnika, to na pewno skrzywdzisz dziecko, czegoś nie zauważysz, będziesz marnym rodzicem”. Niczym złym (a wręcz dobrym) jest oczywiście to, że mama i tata czytają sporo materiałów odnośnie ciąży, porodu, wychowania. Rzeczywiście daje to sporą wiedzę, pomaga nauczyć się wielu cennych rzeczy itp.
Problem pojawia się jednak, gdy rodzice zaczynają żyć mitem cudownej książki, która „wie”, jak należy postępować z dzieckiem i którą traktują, jako jedyną wyrocznię. Linijka po linijce sprawdzają i porównują, czy zgadza się waga, czy dziecko potrafi to, co napisano, że umieć powinno w danym tygodniu. Horrorem jest już szczególnie odmierzanie co do grama porcji jedzenia i próba wmuszania go dziecku w przewidzianych przez autora książki porach (nie biorąc przy tym pod uwagę, że np. porcje okazują się zbyt małe lub zbyt duże, jak na jego możliwości).
Pamiętajmy, że każdy z nas powinien mieć swój rozum/rozsądek i nim się kierować. Sytuacje bywają różne, dzieci są różne – nie ma jednej cudownej książki, która nam powie, jak wychowywać dziecko. Może podpowiedzieć, być bardzo przydatna, jednak informacje z niej musimy przemyśleć, dostosowywać do tego, z czym przychodzi nam się zmierzyć. Czytajmy, analizujmy, wyciągajmy wnioski – nie traktujemy jednak, jak instrukcji obsługi dziecka, bo skrzywdzimy i jego, i siebie (życie w ciągłym stresie, że coś jest nie tak).
Wyrwij się z jarzma rodzicielskich mitów
Mity związane z rodzicielstwem i ślepa wiara w nie na pewno nie pomogą nikomu zbudować szczęśliwej, dającej sobie poczucie bezpieczeństwa rodziny. Jeśli w nie uwierzysz – albo w ogóle nie zdecydujesz się na dziecko, albo będziesz czuł się jak w kieracie, gdy już ono pojawi się na świecie. Myśląc o posiadaniu dziecka przeanalizuj swoje motywy, wartości, zmierz się ze swoimi lękami, odsuń slogany reklamowe. Patrząc na rodzicielstwo – postaraj się spojrzeć na nie z perspektywy miłości, a nie własnego egoizmu. Niech dziecko nie będzie dodatkiem do twojego życia, lekiem na problemy w zawiązku czy czymś, co wymaga tylko odpowiedniej instrukcji obsługi.
ZOBACZ TEŻ: