Moja podkarpacka chatka czeka na mnie – już niedługo na stałe do niej powrócę. Musi tylko jeszcze upłynąć trochę wody w Sanie, zanim będę mogła przybyć do niej z powrotem jako specjalista w leczeniu koni.
Nasza przygoda z końmi w zasadzie trwa od zawsze. Jeśli za "zawsze" przyjąć można początek swojego życia. Pośród marzeń o koniach, w sercu tliła się tęsknota. Tęsknota za przyrodą, domem gdzieś za miastem i tym najważniejszym – za końmi. Dlatego tak dobrze rozumiem prawdziwe cierpienia dusz chcących zrealizować swoje marzenia. Z miłością do koni człowiek się rodzi i do końca życia nosi ją w sercu. Teraz, kiedy udało nam się zrealizować swoje marzenia, możemy pomóc w tym innym.
Rodzinna miłość do koni
Rodzina miała niegdyś majątek Hucisko Jawornickie, gdzie koni było zawsze sporo. Z tamtych czasów zostało nam na pamiątkę siodło dworskie.
Czasy się zmieniły, majątek zabrano, ale miłość do koni pozostała. Moja Mama – Ewa Niemczycka – starała się wykorzystać każdą okazję, aby zbliżyć się do koni. Jeździła w różnych stajniach, klubach, m.in. w przemyskim "Hubalu". Od samego początku dbała o to, abym i ja, jej córka, jak najwcześniej zaczęła stawiać swoje kroki w końskim świecie. Mimo to, od połowy lat dziewięćdziesiątych, po upadku klubu, ciężko było znaleźć odpowiednie miejsce na regularne jazdy, które znajdowałoby się w rozsądnej odległości od Przemyśla.
W 2001 roku moja Mama wpadła na szalony pomysł – kupujemy konia! Ósmego marca na dzień kobiet sprawiłyśmy sobie czarno-białą klacz o imieniu Cyganka. Mieszkałyśmy wtedy w mieście, koń tułał się od jednego pensjonatu do drugiego, a nasze przekonanie o dużej wiedzy na temat koni, topniało z dnia na dzień. Wszystko zdawało się być nie po kolei. W końcu zapadła decyzja – przenosimy się na wieś. Najpierw były dwa dzierżawione gospodarstwa, a potem w końcu, w 2006 roku, własne w Kłokowicach. Wreszcie konia miałyśmy blisko siebie. Szybko do Cyganki dołączyły kolejne.
W chwili obecnej mieszkamy w drewnianej chatce sprzed stu lat z zapieckiem, w stajni rżą konie, dookoła szczekają kochane psy i miauczą koty. Mamy swój mały świat z dala od codziennego zgiełku. Nasza stajnia nosi nazwę od imienia pierwszego urodzonego u nas źrebaka Pioruna, który niestety pogalopował rok temu na wiecznie zielone pastwiska.
W wakacje zawsze gościmy u siebie "końskich" zapaleńców, spośród których co bardziej zatwardziali nocują nawet pod namiotem, aby jak najwięcej czasu spędzić w otoczeniu koni. Na swojej stronie internetowej w zakładce "Końmi malowane" prowadzimy galerię prac literackich, plastycznych i innych, poświęconych tematyce koni.
Zapraszamy do siebie chętnych na spotkanie z końmi. Nie tylko uczymy jeździć, ale też jak poruszać się w końskim świecie, pozwalając się u nas zbliżyć do tych wspaniałych zwierząt. Jeździectwo to ciągła praca nad techniką i nad wzajemnymi relacjami ze swoim partnerem jakim jest koń. Jeżdżą u nas osoby w każdym wieku – od kilkuletnich dzieci po seniorów. Jest to fantastyczny sposób na spędzenie wolnego czasu, na zbliżenie się do natury. Konie pełnią w życiu dzieci bardzo wychowawczą rolę, ucząc odpowiedzialności, systematyczności i dyscypliny. Wspaniale koją nerwy, rozwijają wrażliwość. Mam uprawnienia Przodownika Górskiej Turystyki Jeździeckiej i sędziego PZJ dyscypliny ujeżdżenia i skoków przez przeszkody.
W 2009 roku powstała Sekcja Jeździecka Klubu Górskiego "Karpaty" w Przemyślu. Pragniemy rozwinąć nasz piękny region, także pod względem turystyki jeździeckiej dla której warunki tu są świetne. W wakacje zapraszamy do siebie gości także z własnymi końmi, którzy pragną wraz z konnym przewodnikiem zasmakować w tym co oferuje nasz niezwykle atrakcyjny region. Organizujemy kursy jazdy konnej, które obejmują lekcje praktyczne na koniu i przy koniu, a także teoretyczne w Przemyślu wraz z niezbędnymi materiałami do nauki. Szkolimy i nadajemy Popularną Odznakę Górskiej Turystyki Jeździeckiej.
Zapraszamy do siebie szkoły. Specjalne zaproszenie kierujemy do domów dziecka i innych placówek tego typu na bezpłatną jazdę konną wraz z miłymi chwilami przy końskich opowieściach. Można nas spotkać na wielu imprezach plenerowych w Przemyślu i okolicach. Zajmujemy się także układaniem młodych koni, jak również treningiem.
Przez sześć lat studiów w Lublinie, w każdy weekend, wracałam do mojego małego świata. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w autobusie, ani jednej minuty, kiedy marzłam na dworcu. Zawsze wracałam z radością do domu. Miłości do koni dawałam wyraz w różny sposób. Teraz nadeszła pora, aby odwdzięczyć się im niosąc pomoc jako lekarz. Choć ciężko opuszczać mój mały Świat, to wiem, że muszę to uczynić, aby kształcić się dalej i móc niebawem wrócić gotowa do niesienia fachowej pomocy zwierzętom, które tak ukochałam. Obecnie pracuję w Klinice Chirurgii Koni na Uniwersytecie w Lipsku w Niemczech.
Moje marzenie
Dla Stajni Piorun już niedługo otworzy się nowy rozdział – moją ambicją jest stworzenie po powrocie z zagranicy szpitala dla koni. Nie od razu Rzym zbudowano, ale sama już wiele razy miałam okazję się przekonać, że chcieć znaczy móc. Wszystko zaczyna się w środku nas, jest sumą naszych przekonań, doświadczeń, pragnień. Wystarczy mieć w sobie moc, jak mawia mój Przyjaciel. Ja czuję, że tę moc posiadam. Ma ją każdy, trzeba ją tylko w sobie zobaczyć poprzez optymizm i szczerą chęć do wprowadzania swoich marzeń w życie. Mój mały, zielony, kochany Świat, który czeka na mnie, na który czekam ja. Wciąż wracamy do siebie – ja do niego i on do mnie. Kreujemy siebie wzajemnie. Nie mogę żyć inaczej, nie potrafię, za bardzo Go kocham.
Dogonić ideał
Koniu, o duchu tak czystym,
racz spojrzeć swym okiem bystrym
na mnie – małego człowieka,
wędrowca, co wciąż ucieka.
Racz spojrzeć, bo nie potrafi
nikt oprócz Ciebie ugasić
żalu co środek wypala.
Twe piękno mój żal powala.
Receptę piękności mi zdradź.
Skąd doskonałość Twą mam brać?
Jak w sobie piękno odsłonić?
Jak Twój ideał dogonić?
Krasice, 18.09.2002 r.
Mam nadzieję, że uda nam się w dalszym ciągu pomagać innym w spełnianiu "końskich" marzeń, realizując przy tym swoje.